Strój Tessy |
Ostatni raz, spojrzałam na moje odbicie w dużym lustrze. Przeczesałam moje ciemno brązowe loki ręką i nałożyłam na usta błyszczyk w kolorze brzoskwiniowym.
- Tess, bo się spóźnisz ! - Krzyknęła moja mama z dołu.
Zeszłam po schodach na dół i weszłam do kuchni. Porwałam mojemu bratu z talerza kanapkę i usiadłam na blacie patrząc na moją mamę. Wzięłam gryza kanapki.
- Zejdź z blatu ! - Zganiła mnie moja mama.
- No dobra. - Powiedziałam schodząc.
- Gdzie moja kanapka z serem i sałatą ? - Spytał Liam, wchodząc i patrząc na swój talerz.
- Nie wiem. - Powiedziałam połykając ostatni kęs kanapki. - Ale wiem jedno, była pyszna.
- Taki z ciebie kucharz, a nawet kanapki se nie zrobi. - Wtrąciła mama.
- No mamuś, ale Liam wiele razy podkradał mi kanapki. - Broniłam się.
- Przeproś go. - Powiedziała mama zmywając po moim bracie talerz.
- Przepraszam Liam, że twoja kanapka była taka dobra, że wolała być zjedzona przeze mnie. Więcej tak nie zrobię. - Uśmiechnęłam się.
- Jakbym cię nie znał, to bym ci wybaczył, ale znam cię i wiem że tak zrobisz.
Powiedział zabierając kluczyki ze stołu. Podeszłam do szafy z butami i wyjęłam moje obcasy. Wzięłam torebkę, marynarkę koloru beż i stanęłam przed lustrem. Poprawiłam moje idealnie ułożone loki i poszłam za moim bratem do samochodu. Po kilku minutowej drodze, byliśmy pod szkołą. Liam, podszedł do mnie i pomógł mi wysiąść.
- Tess, ja idę do chłopaków. Tam, - Wskazał na prawe skrzydło szkoły. - Masz swoje klasy, bo studiujesz ...
- Prawo. - Dokończyłam za niego.
Jak powiedział, tak zrobił. Już po chwili był przy swoich kolegach i witał ich uściskiem. Już na pierwszy rzut oka, wiedziałam żeby się z nimi nie zadawać. Byli straszni. Usłyszałam dzwonek, informujący uczniów że zaczęło się spotkanie z dyrektorem. Poszłam w kierunku wyznaczonym przez Liama. Dotarłam do wielkiej sali gimnastycznej. Stanęłam i czekałam, aż dyrektor wywoła moje imię i przydzieli mnie do odpowiedniej klasy. Kolejne minuty mijały, a ja nadal nie byłam wyczytywana. Czułam się jak małe dziecko czekające na watę cukrową w wielkiej kolejce, dłużącej się w nieskończoność.
- Theressa Smith. - Dyrektor powiedział moje imię.
Podeszłam do niego nie pewnie, idąc przez pół hali sportowej. Podał mi książki i odesłał mnie do mojego wychowawcy. Ten podał nam karteczki z naszymi imionami. Kiedy wszyscy byli już przydzieleni podążyliśmy za swoimi wychowawcami do sali. Weszłam do klasy i szukałam wolnej ławki. Jednak wychowawca mnie uprzedził. Zanim wykonałam jakikolwiek ruch w stronę ławek, pan Steavens, jak zdążyłam się dowiedzieć, porozsadzał nas. Każdego studenta, po kolei usadzał w ławkach. Zostałam usadzona obok blondyna o niebieskich oczach. Niepewnie podeszłam do ławki i usiadłam w czwartej ławce.
- Hej. - Odezwał się chłopak i posłał mi uśmiech.
- Hej. - Powiedziałam ledwo słyszalnie.
- Co studiujesz ? Ja prawo. - Usiadł wygodniej.
- Ja to samo. - Odparłam.
- Więc, ... - Spojrzał na moja plakietkę. - Theresso, czemu akurat prawo ?
- Proszę, nie mów Theresso, nienawidzę jak ktoś mówi moje pełne imię.
- Thesso, ... - Spojrzałam w kierunku osoby wypowiadającej moje imię. - Chodź na środek i przedstaw się nam. - Powiedział wychowawca.
Niepewnie wstałam z ławki i wyszłam na środek klasy. Moją uwagę przykuł chłopak w kręconych włosach i szmaragdowych oczach.
- To tak, mam na imię Theressa Smith. Nie lubię mojego imienia. Przyjaciele mówią na mnie Thess i Thessa. Jestem 20 letnią studentką prawa.
- Masz rodzeństwo ? - Spytał nauczyciel.
- Brata, drugi rok studiuje medycynę. - Spojrzałam na osobę pytającą.
- Ktoś ma jeszcze jakieś pytania do Thess ? - Nauczyciel śledził wzrokiem osób podnoszących rękę.
Po około godzinie, wyszłam z klasy i stanęłam przed nią. Wzrokiem szukałam Liama, który miał na mnie czekać. Wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer mojego brata. Po czterech sygnałach, odpowiedziała mi sekretarka. Poczułam silny ból głowy. Oparłam się ręką o drzwi, a drugą złapałam się za bolące miejsce. Zaczęłam iść w stronę wyjścia, kiedy obraz przed moimi oczami zaczął wirować. Z trudem wyszłam na dwór i odetchnęłam zimnym powietrzem. Ból powoli, zaczął ustępować, kiedy zeszłam na cztery nogi i zaczęłam biec przed siebie. Wybiegłam na podjazd i węszyłam w poszukiwaniu mojego brata.
Zobaczyłam Liama i jego kolegów biegnących w moją stronę. Gdyby nie jego koledzy pobiegła bym do niego. Odwróciłam się tyłem do nich i zaczęłam biec w stronę lasu i niewielkiego pagórka.
- Thess, stój. - Usłyszałam głos Liama.
Zawyłam najgłośniej jak umiałam. Wtedy jak na zawołanie, moje ciało wróciło do normalnego stanu. Ze pozycji stojącej, opadłam na moje plecy.
- Thessa ? - To ostatnie co słyszałam.
Dzisiejsza ''przemiana'', którą mam na co dzień, zabrała o wiele więcej składników mi potrzebnych. Moje oczy robiły się ciężkie.
OMG ! PISZ DALEJ, NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU <3 KC <3
OdpowiedzUsuńBOSKI PISZ DALEJ :)
OdpowiedzUsuń