wtorek, 14 października 2014

Rozdział 17 - Death Note


***Harry***

Nienawidzę jej. Jak mogła dać się złapać? Szedłem ze sklepu do domu, kipiąc złością. Otworzyłem drzwi i rzuciłem wszystko na blat w kuchni. Zauważyłem jakiś notatnik na stole. Podszedłem ostrożnie do obiektu. Wcześniej go nie było, a drzwi były zamknięte. Podniosłem go i dokładnie obejrzałem. Był ze skóry z białym napisem ''Death Note''. Otworzyłem. Rozszerzyłem swoje źrenice, wspomnienia wróciły. Na pierwszej stronie był tytuł ''Jak używać''. Przeczytałem jego treść. Wiedziałem że to prawda. Wrzuciłem go do plecaka na wejściu. Nie będzie mi teraz potrzebny, poczekam aż ktoś mi podskoczy. Już chciałem wrócić do kuchni z zamiarem wyłożenia zakupów, kiedy się zatrzymałem. Spojrzałem na plecak, chciałem go sięgnąć, ale się powstrzymałem. Skończyłem krzątanie i usiadłem na kanapie. Włączyłem telewizję, zamknąłem oczy i oparłem się głową o nią. Wziąłem głęboki oddech i otworzyłem oczy. Stała przede mną jakaś osoba do której się uśmiechnąłem.

***Thess***

Kiedy zauważyła że nie chce podać jej ręki, odsunęła się. Wyszłam z szafy i stanęłam na przeciwko niej. Rozejrzałam się i zobaczyłam bladą postać leżącą na podłodze. Miała białą jak śnieg cerę i takiego samego koloru włosy. Całe czarne oczy z czerwonymi tęczówkami i szerokim uśmiechem. Miała czarną sukienkę z białym kołnierzykiem i tego samego koloru kokardę z tyłu głowy. 
- Nie martw się jest martwa. - Powiedziała do mnie.
- Fajnie wiedzieć. Czy to ona...? No wiesz, śpiewała? - Spytałam, patrząc w czarne oczy.
- Tak, chciała cię zabić, Thess.
- Skąd znasz moje imię? - Spojrzałam na nią.
- Kiedyś, rzecz której teraz szukam, należała do ciebie. Ja nadal jestem jej podwładnym.
- Co do mnie należało? - Spytałam ciekawa. 
- Pewien notes, musisz go znaleźć.
- Um... Dzięki, znajdę go.
Przeszłam przez kolejne drzwi, do nowego pokoju. Zakręciło mi się w głowie, jak tu śmierdzi. Zakryłam nos ręką by nie czuć tak tego zapachu. Nic nie dało, więc podniosłam wzrok. Zachciało mi się wymiotować. Na środku małego pokoju leżało ciało. Martwe, całe we krwi. Koło niej leżał notes. Zastanawiałam się chwilę czy podejść czy też nie, ale zrobiłam to. Podniosłam przedmiot i przeniosłam się na zewnątrz. Byłam na świeżym powietrzu.
- Czyli go znalazłaś. - Szybko się odwróciłam.
To tył ten potwór co zabił mordercę.
- No i co mam z tym zrobić? - Spojrzałam na nią. 
- Przeczytaj co jest tam napisane. 
Zrobiłam jak kazał. ''Death Note''. Nie wiem czemu, ale skądś to kojarzę, tylko skąd? 
- Co to oznacza? 
- Wyjaśnię ci w drodze do domu. 
- Jak to w drodze do domu? - Zaczęłam się rozglądać. 
- Jesteśmy w obok domu twojego przyjaciela. Chodź.
Zaczęłam iść przez las, w którym byliśmy. 
- To... Na czym polega ten notes?
- Najprostszą zasadą jest to że... - Otworzył na pierwszej stronie.
- Osoba, której imię i nazwisko zostaną zapisane w notesie, umrze. - Przeczytałam pierwszą zasadę. 
- Czytaj dalej.
- By doprowadzić do śmierci danej osoby, podczas wpisywania imienia i nazwiska należy dokładnie ujrzeć w myślach jej twarz. Nie można zatem jednym wpisem zabić wszystkich osób o takich samych danych. - Przerwałam na chwilę. - Po wpisaniu imienia i nazwiska, w ciągu 40 sekund czasu ludzkiego należy podać oczekiwaną przyczynę śmierci. - Znów chwila przerwy. - Jeśli przyczyna śmierci nie zostanie opisana, osoba ta umrze na zawał. - Pauza. - Po wpisaniu przyczyny śmierci piszący otrzymuje kolejne 6 minut i 40 sekund na dokładne opisanie jej okoliczności.
- To są takie podstawowe, jakie musisz znać. Im dalej z zasadami tym ich więcej. 

***Edith***
Podniosłam się z kanapy i rozprostowałam kości. Podeszłam do lodówki i wyjęłam paczkę z krwią. Odkąd John ''zarządza'' światem wampirów, mamy zakaz picia
ludzkiej krwi. Jak on to powiedział?... Że chce mieć ''czyste'' wampiry? Nie.... Musze go o to spytać. Nalałam ją do szklanki i usiadłam przed telewizorem. Wzięłam pilota do ręki i skakałam po kanałach. Zatrzymałam się na jakimś serialu i upiłam łyk. Nagle ktoś zakrył mi oczy. 

***Thess***

Weszliśmy do domu przez drzwi tarasowe. Poszliśmy do salonu, kiedy zatrzymałam się tuż przed framugą.
- No Ryuk (Ryjuk) dawno się nie widzieliśmy. 
Wszędzie poznam ten akcent, to Harry. 

Miałam lenia X3 no ale jest ♥ 
 CZYTASZ = KOMENTUJESZ ♥
 Do zobaczenia następnym razem ^u^ 

środa, 30 lipca 2014

Rozdział 16 - Hideout Is!


***Oczami Edith***

Usiadłam na krześle, by siedzieć przodem do ciemnowłosej dziewczyny. Położyłam głowę na ręce leżące na oparciu krzesła.
- Jeszcze się nie obudziła? - Spytał Jonathan, podając mi kubek z herbatą.
- Jesteś pewien że ona to przeżyje? - Upiłam łyk.
- Pierścionek ma. - Podszedł do niej i obejrzał przedmiot. 
- To nie znaczy że żyje. - Chciałam by jednak się nie obudziła.
Odkąd pierwszy raz ją spotkałam nie przypadła mi do gustu. Emanowała od niej jakaś dziwna energia, więc uznałam ją za zagrożenie. Nie dziwie się, jest córką Johnatana. 
- Ty tak już nie rozmyślaj. - Spojrzał na mnie. - Jej brudna matka jest wilkołakiem, ja jestem czystej krwi czarodziejem. - Oznajmił z dumą, mówiąc o swojej osobie.
- Nie śmiem wątpić. - Zaśmiałam się i zebrałam włosy na lewe ramie. - Wcześniej mówiłeś że i ona i Harry muszą umrzeć, czemu nie zdjąłeś jej sygnetu?
- Dopóki jest żywa, obaj będą chcieli ją uratować. - Stwierdził, popijając łyk z kubka.
- Kto jeszcze? Liam? Lou...? - Nie skończyłam bo mi przerwał.
- Liam,... Jak ja dawno go nie widziałem. - Odstawił filiżankę na stół. - Przeniosę ją do mojego starego domu.
Nie odpowiedziałam bo zniknął z mojego pola widzenia za drzwiami.


***Oczami ???***

Otworzyłam oczy i usiadłam na twardej podłodze. Co ja tu robię? Ostatnie co pamiętam to zgaszone światło w domu mojego brata. Wstałam i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Do pokoju prowadziła tylko jedna para drzwi. Przeszłam przez framugę i stanęłam w miejscu. Na ścianach był napisany tekst. Ruszyłam w stronę pierwszego po mojej prawej. Stanęłam przodem i zaczęłam czytać. ''Dwoje dorosłych, zakochanych w sobie po uszy musi zmierzyć się z przeznaczeniem i pokonać przeciwności losu. Ona stworzenie mogące zabić człowieka, on osoba mogąca jej pomóc.'' - Napisane krwią. Oparłam się lekko o ścianę i zaniemówiłam. Przecież to o... Ale skąd? Spojrzałam na moje ręce, obracam je na różne strony by zrozumieć. Poszłam w lewo do kolejnej ściany. ''Życie może spłatać figla, ogień niszczy wszystko doszczętnie... Czy jesteś gotowy pokonać swoje lęki?'' - Znów krew. Ostatnia ściana. ''Puk-puk, stoję pod pokojem, za chwilę się wproszę, nie pytając cię o zgodę, Puk-puk jestem już w pokoju, nie wiem gdzie jesteś, a gra powoli się już kończy''* - Świeża czerwona ciecz. 
 - Pobawimy się w chowanego? - Usłyszałam pukanie z poprzedniego pokoju i cichy szept.
Przebiegłam przez kolejne drzwi i zamknęłam je za sobą. Średniej wielkości pokój z łóżkiem i szafą. Stolik stojący na środku pomieszczenia. Podeszłam do obiektu. Koperta. Podniosłam ją i wyjęłam zawartość. Ostro naostrzony ołówek i liścik. Otworzyłam go.

''Ding - dong, pośpiesz się i otwórz, stoję już u drzwi, a gdy się schowasz to nic nie da. Ding - dong pośpiesz się i otwórz, stoję już u drzwi, tak więc za późno by uciekać. Spoglądasz przez okno, nasze oczy się spotkały. Przerażony wzrok twój. Pragnę go zobaczyć z bliska... Ding - dong, już do ciebie idę, pośpiesz się i schowaj pobawmy się razem, proszę. Ding - dong, właśnie tu przybyłam, pośpiesz się i kryj pobawimy się w cho - wa - ne - go. Słysze twoje kroki. Wiem jak szybko mi uciekasz. Roztrzęsiony oddech, mogę go usłyszeć teraz. Kryj się! Widzę włosy twe - tuż za rogiem. Kryj się! Widzę włosy twe. Kryj się! Widzę włosy twe - gdzieś w oddali. Kryj się gdzie tylko możesz... Puk - puk, stoję pod pokojem, za chwilę się wproszę, nie pytając cię o zgodę, Puk - puk jestem już w pokoju, nie wiem gdzie jesteś, ma gra powoli się już kończy. - Zamazane - Ding - dong, tutaj jesteś! Ding - dong, tutaj jesteś, więc cię znalazłam. Ding-dong, już znalazłam cię, ding-dong, gra skończyła się, ja ją wygrałam. Ding - dong, wnet ukaram cię! Ding - dong, to zabawy kres, nikt nie został. Ding - dong, żegnam teraz was!''*

Potworek (=^.^=)
Co ja mam zrobić z tym cholernym ołówkiem? Thess, pomyśl... Kolejne pukanie, tym razem w drzwi do tego pokoju. Po co łóżko i ta szafa? Czekaj... Spojrzałam na tekst. Nie no nic nie ma o tym. 
- Puk - puk, stoję pod pokojem... - Usłyszałam śpiew.
To coś śpiewa to co mam napisane na kartce. Może wyśpiewa mi odpowiedź? 
- Zaglądam pod łóżko, chyba dobrze się schowałeś, Boo ciebie tam nie ma. Tak więc zaglądam do szafy. Ding - dong tutaj jesteś!...
Że co...? Mam się schować do szafy? Podeszłam do niej i ją otworzyłam. Zmieścić, się zmieszczę. Raz kozie śmierć. Weszłam na półkę i zamknęłam za sobą drzwiczki. Trzymałam kurczowo ołówek. Ołówek...! On ma mi służyć jako broń? Nie odpowiedziałam sobie na pytanie, Boo wrota szafy zaskrzypiały. Zza otwartych drzwiczek wyjrzała biała postać (Macie zdjęcie ''Potworek (=^.^=)''). Patrzyła na mnie swoimi żółtymi oczami i wyciągnęła w moją stronę rękę.

No w końcu skończyłam... Tak wiem długo nie dodawałam ;-;
Motyw z jednej piosenki teraz tłumaczenie czemu przy tekstach jest gwiazdka ( * )
Tak jak wspomniałam, pożyczyłam sobie tekst piosenki link: POLSKIE WYKONANIEORYGINALNE
Mam nadzieje że rozdział wam się podoba ^^
 /Mikasa Ackerman ♥  

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 15 - Agreement

***Oczami Harryego***

Wyszedłem z domu, włożyłem słuchawki do uszu i poszedłem przed siebie. Rozkoszując się muzyką myślałem o Thess. Co ją skłoniło do ucieczki? Czemu uciekła? Przecież bym jej nie skrzywdził.

I don't know - Nie wiem
I don't know - Nie wiem
I don't know anymore - Nie wiem więcej
Thought I had - Myślałem że mam
Thought I had it under control - Myślałem że mam to pod kontrole

Hear my voice there it goes - Słyszę mój głos, tam idzie
Hear it louder than most - Słyszę go głośniej niż inni
Here it goes Here it goes - On tu idzie, on tu idzie
(1 2 3 4)

It's not worth it - To nie jest tego warte
It's not workin' - To nie działa
you wanted it to be picture perfect - Chciałaś by ten obraz był idealny
It's not over, you don't have to throw it away. - To nie koniec, nie musisz go wyrzucać

So Scream, if you want to, Shout, if you need - Więc wrzeszcz, jeśli chcesz, krzycz jeśli muisz
Just let it go... (Take it out on me) - Pozwól odejść (Weź to ode mnie)
Fight if you need to, Smash, if it helps you - Walcz jeśli potrzebujesz, wybij jeśli ci to pomoże
Get control, (Take it out on me) - Przejmij kontrolę (Weź to ode mnie)

So Scream, if you want to, Shout, if you need - Więc wrzeszcz, jeśli chcesz, krzycz jeśli muisz
Just let it go... (Take it out on me) - Pozwól odejść (Weź to ode mnie)
Fight if you need to, Smash, if it helps you - Walcz jeśli potrzebujesz, wybij jeśli ci to pomoże
Get control - Przejmij kontrolę

You try to move, try to move - Próbuj się poruszyć, próbuj się poruszyć
Try but don't wanna lose - Próbuj, ale nie chciej przegrać
So afraid, so afraid - Tak się boisz, tak się boisz
You don't want it to fade - Nie chcesz by to wyblakło

W dalszym słuchaniu przerwał mi nieznany numer na wyświetlaczu. Pociągnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem do ucha.
- Halo? 
- Witaj Harry.
- Z kim rozmawiam? - Spytałem, kontynuując wędrówkę bez celu.
- To jest teraz jest twój najmniejszy problem.
- Pytałem, kim jesteś. - Wysyczałem.
- Powiem tyle, że wiem gdzie jest Thess...
- Jest ze swoim bratem. - Uśmiechnąłem się w duchu na myśl o moim przyjacielu.
- Zła odpowiedź. Jest tu ze mną. - Zamurowało mnie. - Nie wierzysz mi? Chcesz się przekonać, że to prawda? O... Widzę że jesteś zaskoczony.
- Czemu mam ci wierzyć? - Spytałem, rozglądając się dookoła.
- Ponieważ już mnie znasz. - Mimowolnie, czułem że osoba po drugiej stronie się uśmiecha. - Spotkajmy się koło lasu, gdzie chodzicie na polowania, o 14. Mam nadzieję że przyjdziesz.


***

Wyszedłem z pod prysznica i obwiązałem ręcznik wokół mojej tali. Podszedłem do szafy, wyciągnąłem białą koszulkę, czarne spodnie i ubrałem się. Założyłem Converse pod kolor bluzki, zakryłem loki kapturem i wyszedłem na zewnątrz. Wyjąłem telefon by upewnić się że mam czas. Wskazywał grubo po 13. Postanowiłem ruszyć w stronę umówionego miejsca. Kiedy doszedłem zobaczyłem osobę, która jest pierwsza na mojej liście kogo mam zabić. Była to Edith. 

***

- Pasuje ci ten układ? - Spytała po raz kolejny.
- Ale nic jej nie zrobisz? - Upewniłem się.
- Nic, a nic. - Naciągnęła na głowę kaptur.
- Niech ci będzie.
Rozeszliśmy się w swoje strony. Tak, mam z nią układ. Wypuści Thess, jeśli... . Muszę oddać za nią życie lub zabić kogoś jej bliskiego. Jedną z dwóch opcji. To okrutne.

Tak... Oto i rozdział. 
Mam do was hipotetyczne pytanie: Czy chcieli byście bym stworzyła bloga, gdzie będę opisywała jakiś serial? (nie musi być to koniecznie serial, może być też anime) Tak pytam, bo coś mnie wzięło by napisać bloga, gdzie opiszę dokładny przebieg wydarzeń jednego Anime (jak ktoś by go nie oglądał ja bym je opisała). Mogę też coś innego. Wystarczy że napiszecie, czy odpowiada wam takie coś. Potem by się pomyślało na podstawie czego.
~ Mikasa

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 14 - Memories...

Patrzcie notka pod spodem.


Siedziałam i czekałam z lekko otwartą buzią na rozwój wydarzeń. Mój tata, nadal tu jest. Myślałam że umarł... 

***Wspomnienie*** 

 - Mamusiu, gdzie tata? - Spytałam mamę, ciągnąc ją za nogawkę spodni.
- Nie wiem słońce, powinien już tu być. - Spojrzała na zegarek. - A co zimno ci? - Spytała.
- Tak. - Wzięła mnie na ręce, na których po chwili zasnęłam.
Obudził mnie dźwięk silnika samochodowego, no co momentalnie otworzyłam oczy. Zauważyłam że siedzę na moim czerwonym foteliku, a z przodu mama i tata się kłócą. Norma. Ułożyłam się wygodniej na siedzeniu i zamknęłam oczy. 
***
Stanęłam na pierwszym stopniu i czekałam na mamę aż zaniesie mnie na górę. Tak, czterolatka, a boi się wejść po schodach. 
- Kochanie, nie powinnaś iść na drzemkę? - Spytał tatuś schodząc ze schodów.
- Bo ja chciałam, ale boję się wejść po tych schodach. - Kucnął przede mną.
- Mam cię zanieść? - Wyciągnęłam ręce w jego stronę.
Pokoik małej Thess
Podniósł mnie z ziemi i zaniósł do pokoju. Położył na łóżku i przykrył kołdrą. Nie zdążyłam, nawet porządnie zasnąć kiedy usłyszałam huk, a potem zauważyłam dym. Zbiegłam z łóżeczka i otworzyłam drzwi. Dolna część domu, stanęła w płomieniach. Wbiegłam z powrotem do pokoju i zamknęłam drzwi. Płomienie mnie nie dosięgną, zamknęłam drzwi. Usiadłam zadowolona na łóżku i czekałam, aż ktoś po mnie nie przyjdzie. Nagle do pokoju dostał się ogień, na co zaczęłam panikować.
- Drzwi, miałyście mnie chronić. - Krzyknęłam na nie.
Wzięłam misia, podbiegłam do drzwi i próbowałam je otworzyć. Po kilku chwilach ustąpiły. Wybiegłam na mój, obłożony różowym dywanem, taras i czekałam. Kątem oka zauważyłam, że dym zajął już cały mój pokój. Przytuliłam bardziej mojego brązowego misia i odwróciłam się tyłem do domu. Teraz zwróciłam uwagę że od mojego tarasu idą schody na ogródek. Chwyciłam się drewnianej poręczy i zeszłam na dół. Pobiegłam do mojego domku na niskim drzewie w lesie nie daleko i wdrapałam się do niego. Usiadłam na podłodze i czekałam. Teraz zdałam sobie sprawę że zeszłam i weszłam po schodach, a przecież się boję. O co w tym chodzi?

***

Do domku, wszedł Marcel. Zdziwiła mnie jego obecność w tym miejscu, ... chociaż, to jest nasz wspólny fort. 
- Titi? - Rozpoznałam głos mojego przyjaciela.
- Marcel. - Przytuliłam się do niego. 
- Co ty tu robisz? Nie powinnaś być w domu? - Usiadł obok mnie na dywanie.
- Ale, w moim domu jest ogień. 
- A co się stało? 
- Nie wiem.
- Chodź, idziemy do mnie. - Wstał i podał mi rękę.
Chwyciłam ją i wyszliśmy z domku. Chciał już zejść po schodach, ale się zatrzymał.
- Pomóc ci? Wiem że się boisz. - Podprowadził mnie do poręczy.
Chwyciłam ją, przy okazji łapiąc też Marcela. Zeszliśmy po schodach i pobiegliśmy do jego domu. 

***Rzeczywistość***

- Musisz uwierzyć że Marcel to Harry. - Znów spróbował, wbić mi do głowy nie prawdę.
- Obaj są zupełnie inni! - Wydarłam się na niego, na co zareagował tym że rozkazał tamtej kobiecie, podejść do mnie.
- Zostaw mnie. - Poruszałam głową i wiłam się na krześle.
Ostatnie co poczułam to łamiące się kości mojego karku.

Tak, tak. Wiem, wiem. Jestem okrutna. Po pierwsze:
- Przepraszam że nie dawałam nic od dwóch tygodni, po prostu nauka i poprawianie ocen na świadectwo.
 Po drucie: - Miałam wstawić wam ten horror, ale pomyślałam że zrobię wam Suprise na dwa tysiące wyświetleń
Po trzecie: - Nowa nazwa, To nadal ja ''Wicia Kicia'', po prostu ogarnęłam jak zmienia się nazwę, więc postanowiłam ją zmienić. Mam fazę na Shingeki No Kyojin (Anime) ♥ Jak ja kocham to anime ♥.♥
// Wicia Kicia zamieniona na //Mikasa Ackreman

piątek, 23 maja 2014

Rozdział 13 - Kidnapping

***Liam***

Położyliśmy Thessę na łóżku w moim pokoju. Poszedłem do łazienki, przeszukując każdą z szafek w poszukiwaniu apteczki. Kiedy ją znalazłem, wróciłem do pokoju. Usiadłem obok jej leżącego ciała. Wytarłem krew z jej twarzy, opatrzyłem rany. Odstawiłem wszystko na stolik nocny, patrząc na swoją pracę. Poczułem wibracje w tylnej kieszenie spodni więc wyjąłem moją komórkę. Wcisnąłem zieloną słuchawkę nie patrząc kto do mnie dzwoni.
- Halo? - Spytałem, wstając.
- Liam? Tu ja Harry. Jest pewna sprawa.
- Co się stało, wal śmiało. - Powiedziałem, czekając na to jak powie mi o tym że moja siostra uciekła od nich z domu.

***
- I teraz nie wiem gdzie ona jest. - Powiedział po swoim długim monologu.
- Jest tu ze mną. W Dublinie. - Powiedziałem, zalewając sobie kubek z kawą.
- Dobrze, że nic jej nie jest. - Widocznie odetchnął z ulgą.
- No nic, poza tym że ma posiniaczone ręce i nogi, rozciętą wargę, zwichniętą kostkę, prawdopodobnie źle nadrepła na stopę i wygląda jakby ją ktoś napadł. - Wziąłem łyka mojej kawy i postawiłem jeszcze jeden  kubek z napojem.
- No to kiepsko. - Odparł szybko.
- Dobra Harry, ja już kończę, bo widzę że księżniczka się obudziła. - Powiedziałem, stawiając tacę na komodzie i rozłączając się.

***Thess***

Wyjrzałam przez okno, ilustrując piękny ogród. Usłyszałam kroki na korytarzu, więc chciałam wskoczyć pod pościel. Ból prawej kostki dał o sobie znać, gdy przeniosłam ciężar właśnie na tą nogę. Usiadłam na łóżku i chwyciłam się za bolące miejsce. Do pomieszczenia wszedł Liam z tacą w rękach i głową przyciśniętą do obojczyka. Pewnie rozmawia przez telefon. Tylko z kim? 
- Z kim rozmawiałeś? - Spytałam, odwracając się w jego stronę.
- Z Harrym. - Powiedział, podając mi kubek z parującym napojem.
- Yhym. - Powiedziałam, biorąc łyka.
- Czemu uciekłaś z Londynu? - Spytał.
- A wiesz że sama nie wiem. Jakaś tajemnicza moc, kazała... - Odstawiłam kubek i kontynuowałam. - ... mi tu przyjść.
- Tajemnicza moc? - Uniósł jedną brew do góry.
- Dokładnie. Nie wiem, nawet nie pamiętam co dokładnie się stało. - Wstałam nie czując bólu. - Jakby ktoś wymazał mi pamięć. - Spojrzałam na niego, trzymając ręce na wysokości moich bioder.
- A czy znasz Sydney Nelson? - Spytał, biorąc łyka swojej kawy.
- Oczywiście że znam. - Podeszłam do niego. - Ale pytanie, czemu nie czuje już bólu w kostce? - Spytałam, potrząsając nią.
- Nie wiem. Chodź. - Odpowiedział.
- Czy to mogą być jakieś czary? 
- To na pewno są czary bo twoje siniaki zniknęły. - Wskazał na miejsce gdzie widniał duży sinak, po którym nie było śladu.
Czy to możliwe że ktoś nade mną czuwa? Czy to tylko mój sen i za chwilę obudzę się i wrócę do rzeczywistości? 


***

Reszta dnia minęła dość spokojnie. Obejrzałam z chłopakami film, który w większości przespałam. Było dobrze do chwili kiedy straciliśmy prąd. W całym domu zrobiło się strasznie ciemno. Wstałam z kanapy i podeszłam do okna by mieć jakiekolwiek światło od blasku księżyca. Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Nie odwróciłam się bo wiem że to Liam. Nagle ręka przeniosła się na moją buzię. Poczułam zapach chloroformu. Straciłam przytomność.

***

Otworzyłam oczy. Siedziałam na krześle z rękami przywiązanymi do oparcia. Nogi były uwięzione tuż przy nogach krzesła. 
- Obudziła się. - Usłyszałam głos kobiety.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Moje oczy powędrowały do drzwi bo to zza nich wydobywał się dźwięk stóp odbijających się od podłoża. Otworzyły się z hukiem. Podniosłam wzrok na osobą, która przed chwilą weszła do pokoju. Oddech uwiązł mi w gardle.
- Tata? 

To tak. Jutro spodziewajcie się imagina. Bd to ''horror''. 5-6 kom next ♥

sobota, 17 maja 2014

Rozdział 12 - Escape

Momentalnie wstałam z leżaka na równe nogi. Przechyliła głowę na bok i uśmiechnęła się.
- Agnes. - Wyciągnęła do mnie rękę. 
- Thessa. - Uścisnęłam ją nie spuszczając z niej wzroku.
- Jak tam Harry? - Spytała, siadając na leżaku.
- Dobrze, chyba. 

***

Agnes, jest bardzo miłą wampirzycą. W przeciwieństwie do swojej siostry, która mnie ugryzła, ma przyjazne zamiary. Był późny wieczór, kiedy siedziałyśmy sobie na kanapie i rozmawiałyśmy. Do naszej dwójki dołączyła jeszcze Sydney. W tle grał telewizor. 
- Nadal, nie mogę pojąć. - Położyłam głowę na kolanie, które podkuliłam.
- Nie wierzysz mi, że to przeze mnie zabili Licolna? Był bardzo miły, ale nad opiekuńczy.
- Przespałaś się z nim? - Spytała, Sydney.
Zapomniałam dodać że opróżniałyśmy trzecią butelkę likieru. Obie byłyśmy upite i nie zwróciłyśmy najmniejszej uwagi na to że do salonu zawitał Lokaty.
- A wy co? - Spytał.
- No, był dobry w łóżku. - Blondynka, odpowiedziała na moje pytanie ignorując Harryego.
- Chciałabym zobaczyć ciebie i Lincolna w łóżku. - Zaśmiałyśmy się na moje słowa.
- Ogarnijcie się. - Usłyszałyśmy Loczka i odwróciłyśmy się do niego. - Która wypiła najwięcej? 
Każda z nas wskazała na inną. Ja wskazałam na Sydney, ona na Agnes, a Agnes na mnie. Zaśmiałyśmy się z tego że każda wskazała na inną.
- Idziesz spać. - Spojrzał na mnie karcącym wzrokiem i chwycił za ramię.
- Zostaje. - Próbowałam się wyrwać, kiedy z jego pomocą wstałam.
Syknęłam z bólu, kiedy zacieśnił uścisk. 
- Idziesz spać. - Wysyczał mi do ucha.
- Nie jesteś moim opiekunem. - Szarpałam się z nim.
- Jesteś pod moją opieką pod nieobecność Liama.
- Kłamiesz. Zostaw mnie. - Wyrwałam się z jego uścisku.
Pobiegłam schodami do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie plecami. 
- Otwieraj! - Zaczął krzyczeć i walić w ciemną pokrywę.
Przekręciłam od mojej strony drzwi i podbiegłam do okna. Otworzyłam je, kiedy usłyszałam huk. Drewniane drzwi wypadły z zawiasów i spadły na podłogę. Momentalnie wskoczyłam na parapet i spojrzeć w dół. Jestem na pierwszym piętrze. Nie jest za wysoko. Zerknęłam na Loczka, który zaczął się przybliżać. Odwróciłam się tyłem do niego i zeskoczyłam. Upadłam na ziemię, wstałam z niej i uciekłam w stronę lasu.

***Harry***

Czy ja pojebało do reszty? Kiedy skoczyła, podbiegłem do otwartego okna i wyjrzałem na zewnątrz. Pusto. Rozpłynęła się czy co? Zamknąłem je i zbiegłem po schodach. Podbiegłem do drzwi na taras i otworzyłem je. Wyszedłem na zewnątrz i stanąłem na zimnych płytkach. Kucnąłem na trawie i włączyłem zmysł węchu. Zamknąłem oczy. Poczułem krew, jej krew. Wróciłem do domu, zamykając za sobą drzwi. 
- Sydney, jesteś w miarę trzeźwa? - Spytałem, patrząc na nią.
- Wytrzeźwiałam. A co?
- Na ogrodzie jest krew Thessy.

***Liam***

Nad ranem dostałem telefon od Agnes, że Thessa uciekła. Zesztywniałem na jej słowa.
- Liam, co się stało? - Spytał Zayn.
- Thessa uciekła.
- Liam, nie chcę wam przeszkadzać, ale mamy problem. - Powiedział Louis, wchodząc do domu niosąc czyjeś ciało na rękach.
Podbiegliśmy do niego. Na rękach trzymał mocno poturbowaną dziewczynę. Przyjrzałem się jej i rozpoznałem Thessę. 

Mam pytanie, chcielibyście przeczytać mojego imagina (nie do bloga) tutaj? Nie est on o kimś specjalnym. Jest to taki jakby Horror, ale nie jest za straszny. Chcecie?
5-6 kom, następna część. 

sobota, 10 maja 2014

Rozdział 11 - Intimate Encounter

Pociągnęłam go za koszulkę, by zwrócić na siebie jego uwagę. Przybliżył swoje ciepłe wargi do moich. Włożył rękę pod moją sukienkę i zaczął jechać wzdłuż mojego uda do góry. Odpięłam zamek i dałam mu wolną rękę. Oderwał się ode mnie i usiadł na moich udach. Zdjął moją sukienkę. Zostałam w samej bieliźnie i wzięłam się za niego. Przekręciłam go tak że leżał podemną.
- Ja tak się nie bawię. - Chciał mnie przekręcić.
- Ale ja tak. - Szepnęłam mu do ucha i zdjęłam jego koszulkę.
Schyliłam się by go pocałować. Wykorzystał moment i przekręcił nas. Zsunął ramiączka mojego stanika i zaczął całować skórę mojej szyi. Przygryzł lekko miejsce za moim uchem na co cicho jęknęłam. Pocałował wcześniej wspomniane miejsce i podmuchał na nie. Schodził z pocałunkami coraz niżej aż dotarł do stanika.
- Nie będzie ci potrzebny. - Uśmiechnął się do mnie i zdjął mój stanik.
Wziął do ręki moją pierś, a na drugiej zaczął ssać lewy sutek. Mój oddech stał się urywany. Przeniósł się do drugiej, lekko kręcąc mój wcześniejszy sutek pomiędzy kciukiem, a palcem wskazującym. Z drugą zrobił to samo co z pierwszą. Powrócił do moich ust i pocałował mnie namiętnie, zdejmując mi majtki. Zniżył pocałunki do linii mojej szczęki, przenosząc się na szyję. Pomiędzy moimi piersiami na pępek. Zaczął zataczać małe kółeczka. Zszedł z nimi jeszcze niżej do mojej kobiecości. Zastygłam w miejscu i poczułam jak moje mięśnie się napinają. Pociągnął mnie za kostki do skraju łóżka. Usiadł na podłodze i rozszerzył moje uda. Przysunął się bliżej mojego intymnego miejsca. Jego ręce podtrzymywały moje uda by nie złączyły się z powrotem. Przejechał ciepłym językiem po wcześniej wspomnianym miejscu. Przeszedł mnie dreszcz i przy okazji jęknęłam.
- Kotek, rozluźnij się.
Wziął do swojej buzi środkowy palec, po chwili go wyjmując i przejeżdżając po moim wejściu. Włożył go do środka, no co przeszedł mnie dreszcz przyjemności. Zaczął min lekko poruszać. Poczułam przyjemność rozlewającą się po moim ciele, gdy zaczął ssać delikatną skórę mojej łechtaczki. Dodał kolejny palec do mojego wnętrza. Zaciśnęłam w mojej dłoni prześcieradło czując wieeelką rozkosz.
- O bosz, Harry. - Jęknęłam, czując jak zaczyna ruszać we mnie dwoma palcami.
- Jesteś taka pyszna. - Dodał, odrywając się na chwilę od mojej kobiecości.
Odsunął się od niej kompletnie co skomentowałam cichym pomrukiem niezadowolenia. Zbliżył do mnie swoje malinowe usta i musnął moje wargi. 
- Mogę dodać trzeci palec? - Szepnął mi do ucha.
- T-ta-k. - Nie mogłam złożyć sensownego zdania.
Zrobił tak jak chciałam, po chwili poczułam jak wkłada we mnie trzeci palec. Przyśpieszył wcześniejsze tempo na co jęknęłam. Przeszedł po mnie dreszcz i wygięłam plecy w łuk. Moje soki wylądowały na jego palcach. Wziął je do buzi i lekko zassał. Pocałował mnie i przejechał po mojej dolnej wardze prosząc o pozwolenie wejścia do mojej buzi. Rozszerzyłam usta, dając mu znak że ma wolny wstęp. Przekręciłam nas tak, że siedziałam na nim. Usiadł, obejmując mnie w tali na co go położyłam. Usiadłam na jego kroczu i zaczęłam ruszać biodrami.
- Kurwa. - Przeklnął, opadając na miękki materac.
Zatrzymałam ruchy co skomentował pomrukiem niezadowolenia. Zaczęłam całować linię jego szczęki schodząc na szyję. Musnęłam miejsce za jego uchem i lekko je przygryzłam. Schodziłam pocałunkami na dół. Zatrzymałam się na jego sutkach i lekko je zassałam na co jęknął z rozkoszy. Z chodziłam z pocałunkami coraz niżej, ale mi przerwał.
- Innym razem skarbek. - Przewrócił nas z powrotem. 
- Czemu? Ranisz.
- Chodźmy razem pod prysznic. - Uśmiechnął się.
- Mi pasuje. 
Musnęłam jego pełne wargi i skierowałam się w stronę drzwi. Pociągnął mnie do siebie i pocałował namiętnie. Chwycił mnie za rękę i poszliśmy do łazienki. Zdjął z siebie bokserki i weszliśmy do kabiny. Odkręcił ciepłą wodę i wzajemnie się umyliśmy.

***

Położyła się na zimnym leżaku i wsłuchałam się w piosenkę lecącą z słuchawek mojego telefonu. Spojrzałam w piękne niebieskie niebo. Przykryłam się niebieskim kocem i rozmyślałam. Co się wczoraj stało? Czemu obudziłam się w koszulce Loczka?


Every word you’re saying is a lie/
Każde słowo które wypowiadasz jest kłamstwem
Run away my dear/Uciekaj, mój drogi
But every sign will say your heart is deaf/Jednak każdy znak ci powie, że twoje serce jest głuche

Bury all the memories/Pogrzeb wszystkie wspomnienia
Cover them with dirt/Pokryj je brudem
Where’s the love we once had/Gdzie ta miłość, którą kiedyś mieliśmy
Our destiny’s unsure/Nasze przeznaczenie jest niepewne
Why can’t you see what we had/Czemu nie widzisz, tego co mieliśmy
Let the fire burn the ice/Niech ogień stopi lód
Where’s the love we once had/Gdzie ta miłość, którą kiedyś mieliśmy
Is it all a lie?/Czy to wszystko jest kłamstwem?

And I still wonder/Nadal się zastanawiam
Why our heaven has died/dlaczego niebo umarło
The skies are all falling/wszystkie niebiosa upadają
I’m breathing but why?/Oddycham, ale dlaczego?
In silence I hold on/w ciszy trzymam się
To you and I/Ciebie i mnie

Closer to insanity/Bliższa obłąkania
Buries me alive/Które grzebie mnie żywcem
Where’s the life we once had/Gdzie to życie, które kiedyś mieliśmy
It cannot be denied/Nie możemy się go wyprzeć
Why can’t you see what we had?/Czemu nie widzisz, tego co mieliśmy
Let the fire burn the ice/niech ogień stopi lód
Where’s the love we once had/Gdzie jest miłość, którą kiedyś mieliśmy
Is it all a lie?/Czy to wszystko jest kłamstwem?

And I still wonder/Nadal się zastanawiam
Why our heaven has died/dlaczego niebo umarło
The skies are all falling/wszystkie niebiosa upadają
I’m breathing but why?/Oddycham, ale dlaczego?
In silence I hold on/w ciszy trzymam się
To you and I/Ciebie i mnie...

- Czemu uciekasz? 
Zdjęłam słuchawki z uszu i spojrzałam na osobę, która zadała mi to pytanie. Zauważyłam neonowo-żółte oczy, na co zaparło mi dech w piersiach.

piątek, 9 maja 2014

Imagin z Harrym (nie do bloga, chciałabym abyście go oceniły)

Główna bohaterka, Cameron

Już od kilku lat jestem żoną Harryego i przy okazji mamy małą 4 letnią córeczkę Darcy. Układało nam się świetnie, aż do pewnego dnia i zdarzenia. 
Mała Darcy grzecznie siedziała na szarym dywanie i bawiła się lalkami. Wzięłam do ręki pilota i przełączyłam na wiadomości, na których nic nie było. Usłyszałam zamykane drzwi. Odwróciłam się w stronę dźwięku. Niespodziewanie ktoś zakrył mi oczy swoimi dłońmi. Podskoczyłam lekko i zdjęłam je. Zauważyłam Loczka z bukietem czerwonych róż.
- Najlepszego kochanie. - Cmoknął mnie w usta. 
- Myślałam że zapomniałeś. - Wstałam. 
- Zapomnieć o urodzinach żony? 
- Kocham cię. - Pocałowałam go namiętnie. 
- Ja ciebie też kocham. - Przytulił mnie. 
Wtedy stało się coś czego nie chciałam. Mała Darcy podeszła do taty i pociągnęła go za jego czarną koszulkę. Spojrzała na niego tymi swoimi dużymi szmaragdowymi oczami i upadła na podłogę. Wyjęłam telefon z kieszeni moich spodni i wybrałam numer na pogotowie. 

***

Siedziałam na krześle przed sala mojej maleńkiej córeczki. Już od dwóch godzin nie miałam od niej śladu życia i jakichkolwiek informacji o jej stanie jej zdrowia. Mój mąż nerwowo krążył z jednego końca korytarza do drugiego. Po kilku chwilach z jej sali wyszedł lekarz.

***

Moja maleńka córeczka choruje na raka serca. Nawet jak byśmy chcieli ja uratować, lekarze mówią że nie warto bo jej serce może przestać bić w każdej chwili. Siedziałam na krześle, trzymałam ją za jej chłodną rączkę i czułam jak w moich oczach zbierają się łzy.
- Dam jej moje serce. - Powiedziałam, czując obecność mojego męża.
- Wiem że ja kochasz, ale to ja zostanę dawcą. 
- Nie. - Wstałam i podeszłam do niego. - Masz zespół, fanów...
- Ale nie miałbym ciebie. - Przerwał mi w połowie zdania, patrząc w moje oczy.
Przytuliłam się do niego. Położyłam głowę na jego klatkę piersiową i słuchałam bicia serca. Spojrzałam na Darcy i maszynę pokazującą jak jej serce bije. Pik, pik, pik... Zamknęłam oczy i objęłam go wokół pasa, rękoma. Poczułam się odrzucona, gdy odepchnął mnie lekko i podszedł do łóżka małej. Maszyna przestała pikać. Wybiegłam z jej sali i zaczęłam wołać o pomoc. 

***

Umarła. Moja mała córeczka zmarła na moich oczach, przy mnie. Siedziałam sama w domu i oglądałam telewizję. Jestem sama, ponieważ Harry wyjechał w trasę. Na szczęście media nie wiedzą nic o śmierci malutkiej Darcy. Tylko fani. Domyśliłam się po tym jak dostaliśmy duuużo paczek i listów współczujących. Poszłam do kuchni, wyjęłam szklankę i nalałam sobie wody. Wybiłam całą zawartość i wróciłam do salonu. 
- ,, ... Przerywamy by powiedzieć że samolot lecący z Amsterdamu do Bellevile rozbił się. Nikt nie przeżył. - Usłyszałam z telewizora.
Nie, nie, nie. To nie może być prawda. Poczułam słone łzy na moich policzkach. Spojrzałam na obrączkę. Miał ze mną zostać. Miał mnie nie opuszczać. Czemu? Czemu Bóg chce żebym cierpiała? Moje serce rozbiło się na miliony kawałeczków. Najpierw Darcy, teraz Harry. 
- Kogo jeszcze mi zabierzesz? - Krzyknęłam, patrząc na sufit.
Na komodzie stało nasze ślubne zdjęcie. Zaraz obok naszej trójki. Wiedziałam że za chwilę do mojego domu wbiegną moje przyjaciółki. Wiedziałam to. Zdjęłam obrączkę, wzięłam do ręki kartkę i napisałam te słowa:

,,Nie mogę bez niego żyć. Straciłam dwie ważne mi osoby. Kocham was, ale nie mogę już tak żyć. 
Cameron''

***

Otarłam nowe, świeże łzy i spojrzałam na moje odbicie w lustrze. Otworzyłam szafkę i wyjęłam z niej bardzo mocne tabletki. Otworzyłam wieko i postawiłam na blacie obok mojej dłoni. Przeniosłam większość ciężaru na ręce podpierające się na zimnym kamieniu. 

***

,, Stałam przed ołtarzem obok mojego kochanego. Ukradkiem spojrzałam na niego. Wyglądał idealnie. Czarny garnitur, biała koszula. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, oboje zaśmialiśmy się z tego. Moja idealna sukienka, idealny dzień i taki sam idealny mąż.
- Obiecuję, że będę twym aniołem stróżem, gdyby zrobił sobie wolne. Obiecuję, że będę przy tobie w tych dobrych jak i tych złych chwilach. Że nigdy cię nie opuszczę, nie zranię i nie dopuszczę by stała ci się krzywda. (...) Będę z tobą już zawsze. - Założył mi na palec złotą obrączkę.

***

- Obiecałeś że będziesz na zawsze. Czemu musiał cię zabrać? Czemu ciebie, a nie mnie? Miałeś fanów, którzy cię kochali. Wybaczyłeś mi moje wszystkie błędy. I pomimo tego że mam teraz 23 lata, nadal kocham cię tak mocno jak za moich 18. - Rozmawiałam ze swoim odbiciem w lustrze i wycierałam łzy.
Nasypałam na moją dłoń kilka tabletek i przez chwilę zastanawiałam się nam moim życiem. Odpięłam mój srebrny łańcuszek, papierowy samolocik i położyłam go na wiadomości obok obrączki. Pamiętam kiedy mi go dałeś.

***

,, - Teraz należy do ciebie.
Odpiąłeś swój srebrny łańcuszek i czekałeś aż zrobię miejsce na nową ozdobę mojej szyi. Zgarnęłam swoje blond loki na jedną stronę i czekałam aż zapnie go. 
- Jest piękny. - Powiedziałam, obracając go w mojej dłoni.
- Jak ty. - Szepnął mi do ucha.
Zarzuciłam mu ręce na szyje i przytuliłam. Chłopak cmoknął mnie w czubek głowy i położył podbródek w miejscu, gdzie wcześniej mnie pocałował.


***

Wzięłam do ręki tabletki i wolnym ruchem przybliżałam je do mojej twarzy. Ostatni raz spojrzałam na moje lustrzane odbicie.
- Żegnaj Cameron.
Przechyliłam głowę i rękę, by wszystkie tabletki wylądowały w mojej buzi. Popiłam je wcześniej przygotowaną wodą. Moje nogi zrobiły się jak z waty, nie mogła złapać oddechu, a przed oczami robiło mi się ciemno. Upadłam na zimne kafelki i czekałam na śmierć. Ostatnie co zobaczyłam to moje przyjaciółki stojące w progu drzwi. Oczy same się zamknęły. Nie mogłam już oddychać. Umarłam. 

Taki smutny imagin, nie wiem czemu akurat taki. Rozdziału możecie spodziewać się najpóźniej w niedzielę. Pozdrawiam moje kicałki. :3 ♥

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 10 - Party

Przypatrywałam się jeszcze chwilę fotografii. To nie mogła być prawda. Zacznijmy od tego że Marcel nie miał loków, nie miał nad naturalnych mocy i w ogóle miał inny charakter niż Harry.
- Jedziemy ? - Spytał, na co szybko odłożyłam zdjęcie na miejsce.
- Pewnie.

***

Głośna muzyka i alkohol aż biły od tego miejsca. Wyszłam z samochodu z pomocą Loczka i stanęłam w kolejce przed barem. 
-Czemu stoisz ? - Spytał patrząc na mnie unosząc jedną brew.
- Emm... Stoję w kolejce, żeby czekać na moją kolej.
- Chodź.
Wziął mnie za rękę i zaczął przeciskać się przez tłum ludzi, spotykając się z ich protestami. Stanęliśmy przed ochroniarzem, Harry powiedział coś do niego na co mężczyzna wpuścił nas do środka. Spocone ciała obijające się od siebie na parkiecie tańczyły w rytm muzyki. Podeszliśmy do baru. Loczek usiadł na stołu i czekał na barmankę. Poszłam w jego ślady. 
- Harry. - Wykrzyczała, osoba stojąca za ladą.
- Sydney. - Uśmiechnął się na jej widok.
- Poczekasz sobie na koniec i przy okazji pogadamy. - Odwróciła się w moją stronę.
- Co dla ciebie ? - Spytała, posyłając mi przyjazny uśmiech.
- Syd, ona jest ze mną. - Dziewczyna odwróciła się w jego stronę.
- Jak masz na imię ? - Spojrzała na mnie.
- Thess.

***

Siedziała na kanapie między Loczkiem, a Sydney. Wzięłam mojego kolejnego drinka ze stolika i powoli zaczęłam sączyć dość zimny napój. Nie zauważyłam kiedy dziewczyna odeszła od naszego stolika
- Thess, chodź zatańczyć. - Poprosił, wstając i wyciągając w moją stronę rękę.
- Jasne, czemu nie. - Odłożyłam szklankę i wstałam.
Harry złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę parkietu. Stanęliśmy na uboczu i zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. 


Load up on guns and bring your friends. / Naładuj broń i przyprowadź swoich przyjaciół.
It`s fun to lose and to pretend. / To zabawne przegrywać i udawać
 She`s over bored and self assured. / Ona jest śmiertelnie znudzona i pewna siebie
Oh no, I know a dirty word. /Oh nie, znam brzydkie słowo 

Hello? hello? hello? How low. / Halo? Halo? Halo? Jak długo.
Hello? hello? hello? How low. / Halo? Halo? Halo? Jak długo.
Hello? hello? hello? How low. / Halo? Halo? Halo? Jak długo.
Hello? hello? hello? / Halo? Halo? Halo?


With the lights out it`s less dangerous. / Ze zgaszonymi światłami jest mniej niebezpiecznie
Here we are now. Entertain us. / Przyszliśmy, więc nas zabawiajcie.
I feel stupid and contagious. / Czuję się głupi i zakażony.
Here we are now. Entertain us. / Przyszliśmy, więc nas zabawiajcie.
A mulato, an albino, / Mulat, albinos,
A mosquito, my libido. Yeah./ Komar, moje pożądanie.

Hello? hello? hello? How low. / Halo? Halo? Halo? Jak długo.
Hello? hello? hello? How low. / Halo? Halo? Halo? Jak długo.
Hello? hello? hello? How low. / Halo? Halo? Halo? Jak długo.
Hello? hello? hello? / Halo? Halo? Halo?

With the lights out it`s less dangerous. / Ze zgaszonymi światłami jest mniej niebezpiecznie
Here we are now. Entertain us. / Przyszliśmy, więc nas zabawiajcie.
I feel stupid and contagious. / Czuję się głupi i zakażony.
Here we are now. Entertain us. / Przyszliśmy, więc nas zabawiajcie.
A mulato, an albino, / Mulat, albinos,
A mosquito, my libido. Yeah./ Komar, moje pożądanie.

Nie oczekiwanie Harry wpił się w moje usta. Z każdą chwilą pogłębiał go jeszcze bardziej. Podniósł mnie tak, żeby moje nogi objęły go w tali. Złapał mnie za uda i zaczął gdzieś iść. Dźwięk ''Smells Like Teen Spirit'' - Nirvany, zaczął powili zanikać za ścianami. Wyszliśmy na zewnątrz. Harry nadal nie przestawał iść w nie znaną mi stronę. Przewiesiłam ręce, przez jego kark.
- Gdzie idziemy ? - Spytałam, opierając się o jego klatkę piersiową. 
- Do mnie. - Te słowa obijały się echem po mojej głowie.
Muzyka, zniknęła kompletnie, kiedy weszliśmy do domu. Podejrzewam, że należy on do chłopaka. Ciekawe, ile on ma tych domów. Postawił mnie na nogi i od razu zabrał na swoje ręce, niosąc mnie jak pannę młodą. Zszedł po schodach na piętro i stanął przed ciemnymi drzwiami. Kopnął je, by te z hukiem uderzyły o ścianę. (POKÓJ). Położył mnie na swoje łóżko i zawisł nade mną. ...